czwartek, 10 września 2020

Porto cz.2

 

Jak już wspominałam, swobodne zwiedzanie Porto rozłożyliśmy na dwa dni. Myślę, że to jest czas optymalny. I na zwiedzanie i zakupy.

Jardim do Palácio de Cristal to XIX-wieczny ogród pałacu kryształowego, którego już nie ma. Akurat odbywały się targi książki, było wielu wystawców i odwiedzających. Ogród najmuje 11 ha, jest dobrze utrzymany i szczyci się widokiem na miasto i most Ponte da Arrabida. Można posiedzieć, odpocząć, nabrać sił przed dalszą wędrówką. I wykonać klasyczne ujęcia miasta oczywiście:)




Choć to był nasz ostatni dzień w Porto okazał się być najpiękniejszym. Mieliśmy czas, nic nas nie goniło, czekał na nas już tylko samochód w środku nocy. Poświęciliśmy się zakupom, łażeniu po mieście, pożegnalnym zdjęciom i budowie wspomnień. Pod wieczór przeszliśmy na drugą stronę mostu Ludwika i zapatrzyliśmy się na zachód słońca. Jest tam taras widokowy, popularne miejsce spotkań pod palmami.  W akompaniamencie muzyki, Porto żegnało nas zachodem słońca. Życie jest piękne!



 


Na lotnisko udaliśmy się metrem ze stacji Trindade. Fioletowe metro E, koszt biletu 2 euro na osobę plus 0.6 euro karta Andante. 

Było tak pięknie, że ciary przechodzą mnie do tej chwili.

 



Porto cz. 1

 Nieśpiesznie zwiedzaliśmy to miasto, dzieląc na dwa dni.


 

Wędrówkę rozpoczęliśmy nad rzeką Douro przy nabrzeżu i wzdłuż niej powolutku szliśmy w stronę miasta. Trasa zajęła nam około 5 kilometrów.

Mijaliśmy okolice wysadzane palmami, szliśmy wzdłuż trasy zabytkowego tramwaju, patrzyliśmy na most Ponte da Arrabida, spod niego, sprzed niego. Mijały nas łodzie wycieczkowe, luksusowe motorówki, policja na koniach. To było prawdziwe życie miasta i bardzo udany spacer.




 Ribeira ukazała nam się jako pierwsza. To najstarsza część miasta, labirynt brukowanych uliczek i starych domów. I choć na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza- są sklepy z pamiątkami, drogie restauracje, mnóstwo zwiedzających to na tyłach widać prawdziwą Portugalię. Stopień ubóstwa w tym kraju zaskoczył nas bardzo, widać to m.in po budynkach. Stare, zabytkowe a jednocześnie zamieszkałe przez ubogich ludzi, podupadające, niszczejące. Slumsy niestety. Nie widziałam nigdy wcześniej tylu domów, z których została tylko fasada. Środek zapadł się, ściany podtrzymywane są sztucznie przez belki rozporowe. To częsty widok w Porto.






Most Ponte Dom Luis I sam w sobie jest bardzo ładny. To dwukondygnacyjny most stalowy, symbol rozpoznawczy miasta. Budowę rozpoczęła w 1881 r. grupa Gustawa Eiffla. Paryża jak widać było im mało:) To miejsce, którego nie można pominąć w Porto. Nie chodzi nawet o sam most ale o widoki z niego. Nie ma lepszej panoramy na miasto!



Dalej udajmy się drogą łączącą most z miastem. Po lewej przywita nas Katedra w Porto. To rzymskokatolicka katedra o potężnych murach która skrywa...jedne z najpiękniejszych azulejos w Porto. Miód malina, trzeba to zobaczyć na własne oczy.


Podążając dalej drogą prostą a także śladem azulejos idziemy na dworzec Sao Bento. Śmiało mogę powiedzieć, ze to najpiękniejszy dworzec jaki widziałam na oczy. Znany jest z płytek azulejo zdobiących wnętrze budynku, przedstawiających sceny z historii kraju. Jest dobrze utrzymany, zadbany, zjawiskowy. To najpiękniejszy zabytek w mieście.




Za budynkiem w prawo i pod górkę, wzdłuż linii tramwajowej. Waszym oczom ukaże się kościół św. Ildefonsa pokryty azulejos. Interesująca jest fasada w przeciwieństwie do wnętrza. Wstęp płatny, w środku nic specjalnego.


Dzień zwiedzania kończymy przed kościołem Igreja do Carmo. Dla mnie kwintesencja Portugalii. Palma, azulejos. Jeśli jednak mogę coś zasugerować to idźcie tam rano, będą lepsze zdjęcia. Niestety słońce zachodzi za kościołem i po południu ciężko jest uchwycić urodę azulejos. Tamtędy również jeżdżą zabytkowe tramwaje więc macie możliwość zrobienia naprawę klimatycznego zdjęcia.






Polska jest piękna - Sandomierz

 Rozpoczynam serię chwalenia się moim pięknym, dumnym krajem.

Podróże po Polsce zawsze traktuję trochę po macoszemu... Są alternatywą wyjazdów weekendowych, krótkich wypadów lub wyjazdów dodatkowych. I za każdym razem przekonuję się, jak błędne jest moje myślenie. Polska to naprawdę piękny kraj, duży i dumny, pełen zabytków na skalę światową i cudownych krajobrazów. Mamy góry, jeziora, morze, jedyną w Europie pustynię. Jesteśmy gościnni i uczynni, w kraju jest bezpiecznie.Chwalmy się tym!

Plany na Sandomierz były od dawna jednak powstrzymywała nas odległość, ok 260 km w jedną stronę. Jednak jadąc w Bieszczady...czemu nie.

Sandomierz to niewielka miejscowość, pełna uroku, rozsławiona za sprawą serialu Ojciec Mateusz. Po emisji filmu zaczęła przeżywać swój renesans, który trwa od kilku lat. I dobrze im tak:)

Miejscowość jest słooodka:)

Położona na siedmiu wzgórzach, nad Wisłą. Na rynek dostaliśmy się przez bramę Opatowską, która przy okazji jest tarasem widokowym. Za nią czekały na nas urocze kamieniczki, sklepy z pamiątkami oraz rynek główny. Z każdym krokiem podobało nam się bardziej. W mieście panuje spokojna, artystyczna atmosfera, jest gdzie zjeść i co wypić. Ratusz dominujący na rynku głównym to perła architektury, pochodzi aż z XIV wieku. Pierwotnie był wybudowany w stylu gotyckim później, w epoce renesansu, rozbudowano go. Warto w południe posłuchaj hejnału sandomierskiego z wieży.

 




 W okolicznych górach Świętokrzyskich przez ponad dwa tysiące lat wydobywano krzemień pasiasty. Dziś awansował do symbolu ziemi świętokrzyskiej i jest chętnie kupowaną pamiątką z tego miasta.



Wpadnijcie na kawę i ciacho do Sandomierza. Warto!

Zachodnia Irlandia - Galway

  Piszę tego posta po dwóch miesiącach od powrotu z Irlandii.W tym czasie moje wspomnienia związane z podróżą zdążyły się ułożyć, dojrzeć i ...