piątek, 25 października 2019

Tønsberg

Norwegia to kraina moich marzeń. Od dawna śnię o fiordach, przestrzeniach, reniferach, od bardzo dawna.
Padło na tanie bilety Ryanair. 156 zł w dwie strony za dwie osoby. Szkoda było nie skorzystać.
Pierwotnie myślałam o odwiedzeniu Oslo, przecież to oczywiste, skoro jedziemy do Norwegii... Jednak po przejrzeniu zdjęć w internecie ogarnęło mnie uczucie, że to miasto nie jest dla nas. Nieciekawe architektonicznie, oddalone od lotniska Torp o dwie godziny drogi, kosztowne w noclegu i dojeździe. Przecież Norwegia nie składa się z samego Oslo.
Wybraliśmy miasto oddalone o 25 km od Torp, z bardzo dobrym dojazdem pociągiem. Witajcie w Tønsberg, najstarszym mieście w Norwegii.



Po wylądowaniu wyszliśmy z terminala prosto do czekającego na nas, bezpłatnego autobusu, którym dojechaliśmy do stacji kolejowej. Pociąg zmierzał w dwóch kierunkach - Skien lub Eidsvol. Kierunek Eidsvol to właśnie nas interesujący, droga na Oslo, tym samym do Tønsberg. Skien to w stronę Sandefjord, Larvik. Autobusy dowożące są dostosowane do godzin przyjazdu pociągu a pociągi wybitnie punktualne!
Bilety na pociąg kupiłam przez internet, z Polski, mając nadzieję, że cokolwiek da się zaoszczędzić. I tu zonk- było drożej, dodatkowo dochodziły koszty manipulacyjne.
Jeśli jednak ktoś uparłby się to TU jest link do strony przewoźnika.

Polecam kupić bilety w pociągu u konduktora, nie ma z tym problemu. Grzecznie poczekać na niego i kupić...a jeśli nie przyjdzie to...no co?....przecież mieliśmy dobrą wolę! Konduktor przyjdzie, oni bardzo pilnują swoich pasażerów łącznie z tym, że spoglądają, kto którymi drzwiami wsiada. Płatność kartą.









Po kilkunastu minutach jazdy bardzo komfortowym pociągiem dotarliśmy do miejscowości. Był wczesny ranek, pogoda dobra, wszystko pozamykane poza małym barem śniadaniowym na stacji. O ceny nie pytajcie! W Norwegii nie można przejmować się cenami, bo nikt by tam nie pojechał! W Norwegii jest DROOGO ale dla pocieszenia dodam, że po powrocie już żadne ceny nie zrobią na was wrażenia. Najdroższy kraj, w jakim udało nam się być. Także luzik, jest drogo i tyle w temacie. Podobno nawet niemiecki turysta bierze ze sobą kanapki:)



Z każdej podróży staramy się przywieźć pamiątki. Dla nas, dla dzieci, do domu. Ze szczególnym nastawieniem na wystrój domu w zasadzie.Norwegia bardzo zaskoczyła nas pod tym względem, po trzech dniach poszukiwań kupiliśmy czapkę i breloczek na...lotnisku. Dziwne, prawda? Nie jesteśmy bardzo wymagający pod tym względem ale w Norwegii trudno było kupić nawet kartkę pocztową. W końcu znaleźliśmy, dwie sztuki, w miejscowej księgarni i pan wyciągnął je gdzieś spod lady na naszą specjalną prośbę. Poniżej przedstawiam próbkę pamiątek - włóczki, jeśli ktoś lubi, łopatka do sera ( koszt ok 200 pln) oraz serwetki, deski do krojenia i skarpety. Tyle w temacie, wszystko nieproporcjonalnie drooogie.


Czytałam, że tradycyjny brązowy ser można...pokochać lub znienawidzić.Po pierwszym gryzku pokochałam go, po drugim znienawidziłam:) Gulasz z renifera o nazwie Joika...nie zalecam próbować. Nawet doprawiony mocno nie ma smaku.

 Zatrzymaliśmy się u Ole i Line, w Tønsberg na górce. Piękny dom, piękne wnętrza, bardzo mili i uczynni gospodarze. To był strzał w dziesiątkę.Bardzo dbali o nasze hygge zapalając świece, parząc nam pyszną kawę. Powiecie, że płonąca świeca w łazience to przesada? I choć ja też pierwotnie tak myślałam, dziś palę je u siebie. To jest bardzo hygge!


 




Podsumowując- Tønsberg to dobre miasto na krótki relaks. Blisko lotniska, uroczy port, mili ludzie.
A wśród miłych ludzi łatwo poczuć  HYGGE!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli spodobał Ci się post, chcesz wziąć udział w dyskusji lub uzyskać wskazówki, napisz komentarz

Zachodnia Irlandia - Galway

  Piszę tego posta po dwóch miesiącach od powrotu z Irlandii.W tym czasie moje wspomnienia związane z podróżą zdążyły się ułożyć, dojrzeć i ...